Mędrcy ze Wschodu
Do witających już wcześniej Małego Jezusa – Syna Bożego na ziemi pasterzy, zastępów anielskich dołączają dziś jeszcze kolejne postacie. Bardziej zagadkowe niż ci poprzedni. Są nimi Mędrcy ze Wschodu, których tradycja nazywa też czasem Królami, przypisując im imiona: Kacper, Melchior i Baltazar.
Nie wiemy dokładnie skąd przyszli, ani kim byli. Wiemy jedno – przyjście na świat nowego króla rozpoznali patrząc w niebo i obserwując miliony gwiazd. Właśnie jedna z nich przyprowadziła ich do małego miasteczka Betlejem w obcym dla nich kraju.
Mędrcy byli ludźmi, którzy nie bali się trudności, długo wędrowali za nową gwiazdą, bo wiedzieli, że musi oznaczać coś niezwykłego. Szli za jej blaskiem, mimo, że mogli być przedmiotem zdziwienia i niezrozumienia dla wielu.
Mędrcy myśleli, że skoro gwiazda wskazuje króla, to narodzi się on pewnie w stolicy. Nią była Jerozolima. Tak więc się udali. Ale skoro tam weszli, stracili z oczu gwiazdę. Musieli pytać o radę Heroda. I dopiero jak podaje dalej Ewangelia, gdy opuścili Jerozolimę gwiazda, którą widzieli na Wschodzie znów szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię.
Czasem plany Boga są inne, niż nasze ludzkie plany. I wyobrażamy sobie inaczej życie niż pragnie tego Bóg. Może nawet mamy pretensje do Boga, że nas nie wysłuchuje, że inaczej nas prowadzi, niż to sobie wyobrażamy. Otóż gdyby Mędrcy myśleli po swojemu, to Jezusa by nie znaleźli. Po pierwsze być może nie wyruszyliby w ogóle w drogę, a po drugie zatrzymaliby się w Jerozolimie, nie słuchając nikogo, bo przecież tam powinien urodzić się i mieszkać król.
I jeszcze jeden wątek warty uwagi: