środa, 05 luty 2025, 21:39

Po raz kolejny spotykamy się na niedzielnej Eucharystii, i być może zadajecie sobie czasem pytanie, jeśli nie na głos, to w głębi swojego serca, czy te niedzielne spotkania tu przy ołtarzu, czasem świąteczne, czy też częstsze, w moje życie coś wnoszą, czy może stały się czystym rytuałem…? Przychodzimy, słuchamy, odmawiamy modlitwę, trochę śpiewamy…

Dzisiejsza Ewangelia służy nam pomocą w odpowiedzi na to pytanie.

Widzimy opis szabatu – dnia świętego w Kafarnaum – mieście przy jeziorze Galilejskim. Do domu modlitwy zwanego synagogą, religijni Żydzi przychodzą na modlitwę. Przebywający w okolicy Jezus też tam wstępuje i rozpoczyna czytać Słowo Boże – Pismo Święte ST, po czym komentuje Je i naucza. Nie tylko On to czyni, czynili to także inni, uważani za nauczycieli i starszych. Ale właśnie podczas przemawiania Jezusa ma miejsce scena z opętanym. 
Otóż co się dzieje?

W pewnym momencie człowiek opętany przez złego ducha zaczyna krzyczeć: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży”. Jezus mu rozkazał „milcz i wyjdź z niego”. Wszyscy się dziwią: ooo, co się stało, ogólne poruszenie i wieść się rozchodzi wokół o całym zajściu. 
Można by się zatrzymać na tym poziomie – pięknie, kolejny cud Jezusa, uzdrowił człowieka, uwolnił jego duszę od złego ducha.

Chciałbym was jednak zachęcić w tym miejscu do głębszej refleksji. 
Zobaczcie, zapewne opętany człowiek był już niejeden raz wcześniej w synagodze, słuchał wielu czytań i wyjaśnień, odmawiał modlitwy, jednakże gdy czytać i nauczać zaczyna Jezus, krzyczy: Czego chcesz od nas! Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży… Zły duch, który go ma w swej mocy nie może tego wytrzymać. Jezusowe słowa mają moc! Nie są tylko opowiadaniem i przekazywaniem informacji religijnych. Zły duch się boi, że jego klient się może nawrócić, dlatego słyszymy: Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży… Jezus reaguje i rzeczywiście dochodzi do uwolnienia człowieka.  
duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego… 
-  Nowa jakaś nauka z mocą…

Bracie i Siostro, 
Słowo Jezusa – to słowo z mocą.
Ja mam świadomość, że ta Ewangelia dotyczy przede wszystkim mnie, który ją czytam tu codziennie, aby to nie robić byle jak, bez zrozumienia i zaangażowania. 
Dotyczy bardzo mocno lektorów, kantorów i organistów śpiewających psalmy, bo od tego, jak to zostaje zrobione już bardzo dużo zależy… 

Ale zależy to też od mojego - twojego indywidualnego otwarcia na Boże Słowo. Słowo, które tu i teraz Bóg do mnie kieruje. Czasem może jest ono nawet nieudolnie, czy niedoskonale przekazane. Ale jest to słowo Boże, ono zawsze ma moc! 
Ma moc uwolnić od zła, 
Uwolnić od strachu,
Potrafi dodać wiary, otuchy, gdy rodzą się wątpliwości.
Ma moc przemienić człowieka!

Gdy patrzę na pokolenie młodych i tak częste pochopne odchodzenie od Kościoła, czy wręcz wypieranie się Boga i to niejednokrotnie zaraz po przyjęciu bierzmowania, to rodzą się we mnie wątpliwości, czy rzeczywiście w życiu tych ludzi kiedykolwiek doszło do spotkania z Jezusem..., z Jego Słowem, które działa z mocą. Bo wygląda na to, że wszystko było tylko powierzchowne. Nauka, wykuwanie pewnych rzeczy, poznawanie religii, ale nie pogłębianie religijności… 

Bo można przeczytać Biblię nawet 10 razy, cytować całe jej fragmenty, zobaczyć i poznać wszystkie sanktuaria maryjne, ale być obojętnym religijnie lub całkiem niewierzącym. 

Jeśli człowiek nie zobaczy, że Słowo Boże ma moc, ma moc odnowy, może przemieniać, że jest ono skierowane do mnie, jeśli w kontakcie z tym Słowem człowiek nie dojdzie do osobistego spotkania z  Chrystusem, to naprawdę trudno mówić o wierze! 
I nie ma się co dziwić, że ktoś odchodzi, bo on może i o Bogu dużo się dowiedział, ale sam Go nie spotkał. Czasem taki człowiek po omacku potem szuka szczęścia w słoniku na biurku, amuletach, czy jakichś dziwnych symbolach nierzadko zaczerpniętych z innych niechrześcijańskich religii, a nieraz i z okultyzmu, czy satanizmu. Zamiast medalika nosi nawet takie znaki czy symbole, lub czyni sobie tatuaże tych symboli jeszcze bardziej oddalając się od Boga – źródła prawdziwego Życia! I dziwi się potem, że nie może się skupić na modlitwie, że coś jakby nie daje mu uklęknąć, że źle się czuje w kościele i jakby w ogóle nie miał ochoty do niego wejść… 

Siostro i Bracie, 
Czym jest dla ciebie Słowo Boże? 
Jakie ono ma znaczenie dla ciebie?
Czy tylko dostarcza informacji o Bogu? 

Czy Słowo Boże znajduje jakikolwiek oddźwięk w twoim sercu? Ma ono moc przemiany twojego serca, ale czy pozwolisz mu na to? Czy też chcesz sięgać po substytuty – coś co próbuje zastąpić prawdziwą wiarę, samego Boga, a za czym najczęściej ukrywa się sam ojciec kłamstwa – czyli szatan. Czy pragniesz się uwolnić od zła, grzechów, obojętności, wątpliwości czy niewiary? 

Jest to możliwe, Jezus może tego dokonać i w twoim przypadku, szybciej niż sobie to nawet wyobrażasz, 
Ale trzeba zmienić kurs; 
Dość teoretyzowania, czas na praktykę!
Piotr bardzo dużo wiedział o Jezusie, widział prawie wszystkie Jego cuda, a gdy Jezusa zamknęli, to w parę chwil wszystkiego się wyparł!

I dopiero znów nad jeziorem, po zmartwychwstaniu, gdy Chrystus nie upomina, ale pyta o miłość: Piotrze, czy kochasz? Piotrze, czy na pewno Mnie kochasz, czy tylko udajesz? Piotrze, czy na pewno kochasz mnie więcej niż przedtem? Czy jesteś gotowy być Moim świadkiem? - daje mu w ten sposób do zrozumienia na czym polega wiara! 
To nie wyuczona teoria, ale to zgięte kolana na modlitwie, to świadomość bliskości Boga i własnej nieporadności. To pokorne wyznanie; Panie nie jest mi łatwo, mam tyle wątpliwości, tyle problemów, ale wiesz, że Cię kocham! Twoje słowo ma moc zaradzić wszystkiemu co takie słabe we mnie. 

Dlatego chcę być Panie Twoim świadkiem w świecie!

Amen!