Czy rzeczywiście świat nas przerasta?
Nie jest łatwo żyć w bliskości z Bogiem, żyć po chrześcijańsku w dzisiejszym świecie. Tak jest dzisiaj, ale tak też było i kiedyś w przeszłości i w czasach biblijnych zarówno Starego jak i Nowego Testamentu. Dzisiejsze czytania biblijne pokazują nam wyraziście, że nie tylko my mamy dziś kłopoty z wiarą, zarówno sami jak i tych różnych trudności, przeciwności doświadczamy ze strony innych.
Tak było, jest i pewnie będzie.
Jednak tak jak do pewnych rzeczy w życiu człowiek potrafi się przygotować; na wsi mieszkając trzeba teraz w jesieni nazbierać drzewa, lub zakupić węgiel, aby było czym w zimie w piecu palić… Tak też i w sferze ducha w sferze wiary do pewnych niedogodności, trudności, czasem nawet sytuacji granicznych, gdy się trzeba opowiedzieć za, lub przeciw Bogu, do takich rzeczy też można się, przynajmniej trochę przygotować.
Gdzie na nas czyha największe niebezpieczeństwo?
Autor Księgi Mądrości poucza nas dzisiaj, że najbardziej musimy uważać tam, gdzie nie ma Boga. „Bezbożni mówili” - czyli ludzie żyjący bez Boga, ludzie żyjący tak, jakby Boga nie było mówili: „zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego”
Teren z którego wyrzucono Boga, jest dla chrześcijanina bardzo niebezpieczny! Jest pełen zasadzek. Niestety dość często dzisiaj znajdujemy się w takim terenie. W takim terenie człowiek wierzący będzie bardzo często sprawdzany, testowany, czy wręcz gnębiony, bo jest niewygodny; „zarzuca łamanie prawa, wypomina błędy obyczajów”, a więc „dotknijmy go obelgą, katuszą, czy nawet „zasądźmy go na śmierć haniebną” – zniszczenie dobrego imienia – „bo przecież jak mówił będzie ocalony…” – wydrwienie…
Ale nie tylko tam, gdzie nie ma Boga, chrześcijanin czuje się czasem niepewnie, czuje się źle...
Czasem nawet w naszym chrześcijańskim otoczeniu; w rodzinie, miejscu pracy, gdzie wszyscy podpisują się, że są katolikami, czy nawet w naszych kościelnych wspólnotach; tam gdzie powinny być miejsca ładu, pokoju… nie doświadczamy wspólnoty, ale pojawia się – jak pisze Jakub apostoł – zazdrość, rządza sporu, bezład i wszelki występek…
Apostoł pyta dalej: Skąd się to wszystko bierze między wami? – a pisał przecież do swoich… do tych którzy przyjęli wiarę.
I wyjaśnia: „Z powodu waszych żądz; pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, zamiast się cieszyć, że również drugiemu coś się udało… Prowadzicie walki, kłótnie… można by tę litanię jeszcze wydłużać…
Różnie wygląda ta nasza chrześcijańska codzienność…
Czy zatem mamy się temu wszystkiemu poddać?
Czy rzeczywiście świat nas tak bardzo przerasta?
Św.. Jan Paweł II powiedział kiedyś zdanie, które mi się osobiście bardzo podoba:
„Musicie być mocniejsi niż warunki, w których przyszło wam żyć!”
Nie kapitulacja, nie tzw. „święty spokój”, który wcale się okazuje nie święty
Ale szczere otwarcie na Boga, postawa zaufania i zawierzenia, oraz dostępne środki, sytuacje życia, przestrzeń w której funkcjonuję, to narzędzia z którymi wcale nie musimy się poddawać.
Apostoł Jakub we wspomnianym fragmencie listu zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz: jest nią modlitwa.
Sposób modlitwy…
„Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie waszych żądz”
Jak wygląda nasza modlitwa?
Z jakim nastawieniem klękam do modlitwy?
Bo często tak bywa, że sobie już wszystko wcześniej ukartujemy, poukładamy, te klocki naszej codzienności się już tak super składają i wtedy się modlimy: Panie Boże proszę Cię, aby mi się wszystko udało, musisz mi pobłogosławić. A jeśli nie pobłogosławisz, to Ciebie chyba nie ma, no bo przecież nie byłbym ci obojętny… szantaż wobec Boga…
A Pan Bóg nam czasem lubi w tę naszą układankę tak nieco pstryknąć… któryś z tych klocuszków wytrącić… w rezultacie czego nasza budowla życia się nieco burzy, zmienia się…
Czy potrafimy wtedy powiedzieć: „bądź wola Twoja”?
Jak wygląda mój kontakt z Bogiem?
Czy chociaż trochę Go słucham, czy tylko nieustannie wysuwam pod Jego adresem nowe roszczenia?
Pan Bóg nam daje wskazówki, Jezus nie tylko chodząc po Palestynie nauczał, ale czyni to także i dziś. Tylko czy i my nie jesteśmy niejednokrotnie jak ci apostołowie ukazani w dzisiejszej Ewangelii???
Jezus im tak wiele powiedział, tak wiele wiedzieli, tak blisko Niego byli, a kiedy im chciał przekazać najważniejsze rzeczy; o swojej męce, śmierci i zmartwychwstaniu, to zamiast słuchać kłócili się między sobą, który ma być pierwszym…
Jezus im to potem wypomni „O czym to rozmawialiście w drodze?... Po czym siada i jeszcze raz wszystko na nowo tłumaczy na przykładzie dziecka.
Szczere otwarcie na Boga, postawa zaufania i zawierzenia, oraz dostępne środki, sytuacje życia, przestrzeń w której funkcjonuję, to narzędzia z którymi możemy czynić świat bardziej przyjazny, bardziej chrześcijański, nawet tak, gdzie się to wydaje nierealne…
To zdanie św. Jana Pawła niechaj nas ciągle na nowo motywuje:
„Musicie być mocniejsi niż warunki, w których przyszło wam żyć!”
Amen.